Ratowanie miasta przed nadludzką mocą

Recenzja książki „Płoń dla mnie” Ilony Andrews

Książka „Płoń dla mnie” Ilony Andrews trafiła w moje ręce przez znajomego, który uznał, że może mi się spodobać. Czytając tytuł, domyśliłam się, że jednym z wątków musi być romans. Po ostatnim rozczarowaniu trylogią Shelby Mahurin pt. „Gołąb i wąż” miałam nadzieję, że tom pierwszy serii „Ukryte dziedzictwo” zachęci mnie do przeczytania całości. Czy zachęcił? Nie.

Świat przedstawiony

Świat przedstawiony w powieści nie jest zbyt oryginalnym pomysłem. Rządzą w nim ci, którzy posiadają więcej magicznej mocy. Niestety nie jest ona oryginalna – władanie ogniem, wodą, wiatrem itp., nic niesamowitego. Jednak tym, co uratowało uniwersum jest historia świata. Nie jest ona na tyle rozwinięta, aby przytłoczyć czytelnika; nie jest jej też zbyt mało. Dzięki zawartym w książce informacjom mogę dobrze opisać, co działo się przed przedstawionymi wydarzeniami i jak one wpłynęły na opowiedzianą historię.

Bohaterowie

Bohaterowie są dobrze wykreowani, mają wyrazisty charakter. Niektórzy tylko z pozoru wydają się stereotypowi. Najlepiej stworzonymi postaciami według mnie są członkowie rodziny Nevady głównej bohaterki, jednak nie wszyscy. Pewne osoby pojawiają się zdecydowanie za rzadko na kartach powieści.

Ponadto w bohaterach trochę niedopracowane są uczucia romantyczne. Utwór byłby o wiele lepszy, gdyby pisarka skupiła się na ich problemach, które trzeba rozwiązać, a nie na niestosownych opisach niektórych mężczyzn autorstwa Nevady.

Fabuła


Zamysł utworu jest obiecujący. Nevada, zajmująca się firmą swojego zmarłego ojca, otrzymuje zlecenie od potężnej rodziny. Polega ono na znalezieniu i sprowadzeniu do domu młodego mężczyzny, który spalił miejski budynek i jest poszukiwany przez policję.

W międzyczasie główna bohaterka zostaje porwana i przykuta do podłogi w piwnicy przez tajemniczego Rogana. Pojawia się on niespodziewanie i nie ma większej roli do odegrania w powieści. W ten sposób zaczyna się romantyczny wątek, który nie powinien mieć miejsca.

Nevada nie zakochuje się w mężczyźnie z powodu jego działań, ale ze względu jego oczy, charakter i wygląd. Chociaż wmawia sobie, że nie chce z nim być, co jakiś czas dowiadujemy się jak bardzo chciałaby doświadczyć jego dotyku. Wpływa to negatywnie na klimat książki – jakość utworu obniża się do lichego romansu, nie opierającego się na zdobywaniu uczuć, ale na niezdrowej obsesji ze strony dwóch bohaterów, skrajnie przypominającej syndrom sztokholmski. Za to punkt kulminacyjny zostaje zniszczony przez zbyt potężne moce, co jest bardzo irytujące. Czytając ten fragment, stwierdziłam że kolejne tomy są zbędne.

Podsumowanie


Książka zdecydowanie nie jest dla każdego. Jeżeli ktoś chce poczytać o niezdrowej, niemal toksycznej, miłości, może to być dobry wybór.

Nie jestem pewna, czy sięgnięcie do następnego tomu jest odpowiednim pomysłem, jednak jestem w stanie zaryzykować dla pozostałych wątków i kontynuować czytanie trylogii.

Opis bibliograficzny książki:
Autor: Ilona Andrews
Tytuł: „Płoń dla mnie”
Seria: „Ukryte dziedzictwo”, t. 1
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Miejsce i rok wydania: Poznań 2021

Więcej informacji:
„Płoń dla mnie ” – lubimyczytać.pl

Skip to content