Ludzie bezdomni w XXI w., czyli influencerka, doktorek i feministka

Felieton na podstawie książki „Ludzie bezdomni” Stefana Żeromskiego

Świetnym pomysłem byłoby nakręcenie serialu na postawie powieści „Ludzie bezdomni”, osadzonego w XXI w. Jestem pewna, że zainteresowanie byłoby wielkie. Z jednej strony ogromne ryzyko profanacji dzieła Żeromskiego, ale z drugiej strony duża szansa, że Jessica z 3g zainteresuje się Żeromskim. Tak. Duża. Najważniejszy jest optymizm.

Skupić się trzeba przede wszystkim na sylwetce psychologicznej każdego z bohaterów. Każdy nieco inny, ale łączy ich jedna rzecz. Nie potrafią się odnaleźć w obecnej sytuacji. Ciągle słyszą, co powinni, a czego nie. Są rozdarci pomiędzy wewnętrznym głosem, a światem zewnętrznym pełnym chaosu.

Judym jako absolwent medycyny od razu postawiony do najcięższej batalii – walki z COVIDEM. Nie
jest to oczywiście jego jedyne zadanie, ale procedury mówią co innego. Skrycie marzy o wielkim
projekcie badawczym. Nie jestem jednak przekonana, czy młody eskulap da sobie radę w grupie
badawczej. Sukces to jednak gra zespołowa, a jego wewnętrzna „Zosia Samosia” raczej by na to nie
pozwoliła. Pozostaje tylko praca w szpitalu. W każdej chwili może podzielić los swoich pacjentów, ale to go nie zraża. Wykonuje swoją pracę z sercem. Naprawdę go podziwiam.

Tymczasem, gdy w szpitalu toczy się walka o życie, na ulicy toczy się walka o prawa, o wolność.
Chociaż ostatnio przybrało to formę wojny. Lud dotrzymał słowa. Miała być wojna. Jest wojna. W
środku tych wszystkich wydarzeń jest Joasia, silna wykształcona kobieta, dziewczyna Judyma.
Feministka w prawdziwym tego słowa znaczeniu. A przy tym wszystkim widać jej wrażliwość,
delikatność i kobiecość. Ma swoją opinię na temat ostatnich wydarzeń, ale nikogo nimi nie
terroryzuje. Nie namawia do buntu ani do zniszczenia systemu od środka. Idzie w proteście, ale nie
krzyczy niecenzuralnych słów. Stwierdziła, że damie tak nie przystoi. Wszystko, co przeżywa woli
wylać na karty swojego dziennika – idealnej formy terapii.

Nie można w tym miejscu ominąć świata wirtualnego. Poza miejscami, gdzie panują walki z
wiatrakami można znaleźć przyjemne miejsca. Jednak nie szukajcie ich w okolicach profili influencerki Natalii, żony pokerzysty Karbowskiego. Jej główna cecha to cynizm, a kontent w mediach społecznościowych od niedawna – kontrowersyjny, co przyczyniło się do wzrostu ilości
obserwatorów. Aż trudno uwierzyć, że był w niej zakochany Judym. Taki ułożony chłopak. Na
szczęście w porę się opamiętał.

Słyszałam opinię, że „bycie sławnym na Instagramie jest jak bycie bogatym w Monopoly” lub „dla
Facebooka jesteśmy jednocześnie klientem i produktem, którym on handluje”. Na pewno jest w tym sporo prawdy. Przez pandemię mamy jeszcze większą szansę wybić się w Internecie. Jeśli nie uda się zrobić kariery w marketingu internetowym lub jako programista, można zostać influencerką i szerzyć dobro. Zawsze jest jakieś wyjście.

Wszyscy bohaterowie, chociaż nie jest łatwo, działają. Szukają rozwiązań. Pracują, rozwijają się i nie poddają. Wiedzą, że wszystko dzieje się po coś, życie to sinusoida i to wszystko razem ten świat
napędza.

Nie jest to może dokładny opis bohaterów, tylko lekki zarys osadzony w 2020 roku. Chciałam tylko pokazać, że nie musimy traktować lektury jako drętwej opowiastki z archaizmami. Lektura może nie tylko wskazać nam drogę, ale przedstawić nasze własne odbicie w jednym z bohaterów, może nas zainspirować.

I nie chodzi tu o traktowanie wszystkiego dosłownie ani tylko o schematy postępowania. Nawet sama próba wczucia się w sytuację bohatera pomaga w rozwoju umiejętności interpersonalnych.

Skip to content