Fantasy łamiące serca

Recenzja książki „Wampirze cesarstwo” Jay’a Kristoffa

O „Wampirzym cesarstwie”, które za granicą zostało wydane kilka miesięcy temu, widziałem ogrom bardzo pozytywnych opinii i ani jednej negatywnej. Dlatego, gdy opublikowano polskie wydanie, natychmiast je kupiłem. Przez te wszystkie przeczytane recenzje moje oczekiwania wobec książki były bardzo wysokie. Wcześniej miałem już styczność z twórczością Jay’a Kristoffa i wiedziałem, że na pewno się nie zawiodę. Jednak to, co zrobił Kristoff w „Wampirzym cesarstwie” niewyobrażalnie przerosło moje oczekiwania. Nie sądziłem, że to będzie aż tak dobre. Nie spodziewałem się, że coś może być aż tak dobre.

Gabriel de León, ostatni i najsłynniejszy srebroświęty, czeka na swoją śmierć. Więziony przez wampiry dowiaduje się, że na swój koniec musi jeszcze trochę poczekać. Zostaje zmuszony do opowiedzenia swojej historii, o tym, jak zyskał światową sławę, o zakazanej miłości i o tym, jak utracił ostatnią nadzieję ludzkości.

Mimo ogólnego zachwytu nad książką, muszę przyznać, że już na samym początku doznałem rozczarowania. Nie spodobał mi się fakt, że wraz z rozpoczęciem opowieści Gabriela poznałem jej zakończenie, że przez cały czas będę świadom, do czego będą zmierzać wszystkie wydarzenia. Myślałem ponadto, że skoro wiem, jak opowiadana historia się zakończy, to nic już mnie nie zaskoczy. Myliłem się, oj, myliłem się i to bardzo.

Fabuła wciągnęła mnie tak mocno, że w trakcie czytania zapominałem o tym, że to tylko opowieść o przeszłości Gabriela. Ponadto język, jakim zostało napisane „Wampirze cesarstwo” jest niesamowity. Śmię posunąć się do stwierdzenia, iż Kristoff trzyma pióro tak, jak wytrawny szermierz dzierży miecz. Epitety i porównania, jakich używa do opisów osób, miejsc, uczuć i – co ważne – wampirów znakomicie oddają ich wygląd, charakter i klimat oraz nierzadko brzmią jak poezja. Natomiast zupełnym tego kontrastem, co moim zdaniem wypadło świetnie, są wypowiadane przez bohaterów niedelikatne żarty oraz wykwintne przezwiska. Ten niepowtarzalny styl pisania zapadł mi w pamięć i myślę, że gdybym otrzymał kilkanaście tekstów różnych autorów, jakich książki czytałem, bez problemu poznałabym ten napisany przez Kristoffa.

Ważnym tematem, o jakim również muszę napisać, są wampiry. Nieśmiertelni krwiopijcy stworzeni przez Kristoffa są brutalni, wypaczeni z ludzkich uczuć i pełni żądzy krwi. Autorowi świetnie wyszły opisy ich wyglądu oraz wrażeń, jakie robią na ludziach, co dobrze podkreśliło ich naturę. Często widzę, jak wampiry z różnych książek są porównywane z tymi z sagi „Zmierzch”, dlatego zaznaczę, że wampiry z „Wampirzego cesarstwa” mają z nimi wspólnego naprawdę niewiele.

Bohaterowie książki to jej kolejna zaleta. Są różnorodni, posiadają odmienne wzajemne relacje, mają swoje historie i bardzo łatwo ich polubić. To ostatnie w szczególności dotyczy protagonisty Gabriela, który obecnie jest moją ulubioną postacią z książek.

Obok tych wszystkich zalet jest jeszcze coś, co najbardziej przyczyniło się do szału czytelników na punkcie „Wampirzego cesarstwa” i masy pozytywnych opinii. To zakończenie, które mi, jak również wielu innym osobom, wyrwało serce, rozbiło je na kawałki i zostawiło pustkę. To takie zakończenie, którego się nie zapomina, bo wypala się w pamięci na zawsze. Wywołało we mnie tak ogromne i mieszane uczucia, że mam ochotę znienawidzić tę książkę, Gabriela i Kristoffa, i jednocześnie ich uwielbiać. Zdecydowanie zasłużyła sobie na specjalne miejsce w moim sercu. Czekam z niecierpliwością na kolejne części tego arcydzieła.

Opis bibliograficzny książki:
Autor: Jay Kristoff
Tytuł: „Wampirze cesarstwo”
Wydawnictwo: Wydawnictwo MAG
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2021

Więcej informacji:
„Wampirze cesarstwo” – lubimyczytac.pl

Skip to content